W ostatnim czasie miałem okazję zagrać w najnowszą produkcję Arkane Studios, którą wydało studio Bethesda – Redfall. Gra, która zrobiła na mnie pozytywne wrażenie, szczególnie że jest w niej fabuła, cały czas rozwijająca się i to sprawiło, że grało mi się w nią naprawdę dobrze. Oczywiście, Redfall oprócz zalet ma swoje wady, ale o tym za chwilę.
Cała akcja ma miejsce w mieście o tej samej nazwie – Redfall. Klasyczna strzelanka typu FPS. Dla mnie to nowe doświadczenie z produkcją, bo na co dzień nie gram w tego typu gry (zajmuję się bardziej kierunkiem e-sportu w redakcji), więc chciałem spróbować, jak mi pójdzie.
Początkowo Redfall był dla mnie trudny, bo musiałem opanować wszystko, co jest potrzebne do przetrwania w świecie otoczonym ogromną falą, rywalizacją z przeciwnikami, jakimi niewątpliwie są wampiry oraz bossy. Chwilę to zajęło, ale później po wykonaniu pierwszych misji, grało mi się zdecydowanie lepiej i łatwiej.
Trudny wybór
Kiedy rozpoczynałem, miałem możliwość wyboru postaci, które posiadają różne charaktery, moce, choć dla mnie ten fakt był dość trudny ze względu na to, że każda z nich miała w sobie coś, co mi imponowało, ale w końcu dokonałem wyboru i zacząłem grę.
Oprócz wspomnianych już misji głównej, mamy możliwość wykonać wątki poboczne. Skupiałem się na pierwszych, byłem ciekawy, jak dalej potoczy się historia i jak się zakończy.
Ciekawy świat
Z dużym zaciekawieniem wykonywałem kolejne misje, aby dowiedzieć się, co dalej. Nic poza tym się nie dzieje, chociaż cały świat gry mnie bardzo mocno zaintrygował, szczególnie że każda nowa misja to coś innego, coś co pozwoliło mi poznanie całości świata dogłębniej. Jednak z drugiej strony, poza tym że chodziłem po – rzecz jasna – wirtualnym świecie, nic więcej się nie działo, ale mnie się nie nudziło, chociaż bywały trudności podczas samej rywalizacji z przeciwnikami, którzy kilka razy okazali się być lepsi ode mnie.
W rozgrywce, oprócz tego, że zdobywamy ekwipunek potrzebny do tego, aby mieć szansę na rywalizację z przeciwnikami, otrzymujemy punkty, za pomocą których możemy kupować różnego rodzaju zapotrzebowanie w budynku, gdzie rozpoczynamy rozgrywkę.
Napotkałem problemy
Czasami w wielkim świecie Redfall, kiedy przechodziłem z jednego do drugiego miejsca napotkałem problemy od strony samej gry, czyli “lagi”, ale to był moment, który dla mnie nie stanowił większego problemu i nie miał wpływu na grę. Miałem problemy ze zrozumieniem gry, a dokładnie chodziło o to, że nie wiedziałem, jak rozwiązać daną zagadkę. Inna sytuacja była w czasie wykonywania misji i przegrywania rywalizacji z przeciwnikami, więc musiałem ponownie przechodzić cały tryb, gdy byłem już np. na samym końcu misji, szczególnie jeśli była ona długa i całkiem męcząca.
Piękne otoczenie
Zasadniczo, najbardziej z całej gry podobał mi się świat, otoczenie, które dopiero po jakimś czasie zrobiło na mnie ogromne wrażenie, szczególnie pora nocna, kiedy mogłem wczuć się w ten mroczny klimat. Czułem się tak, jakbym był w środku gry, twórcy postarali się o to, by każdy szczegół dodawał odpowiedniej wyrazistości i przejrzystości, co sprawiało że jest w tym dużo estetyki.
Poza tym, nic się nie dzieje
Cóż, prawda jest taka, że poza głównymi misjami i pobocznymi, które również mogłem zrobić (ale nie robiłem) ze względu na to, ze skupiłem się na głównej fabule, nic się nie dzieje. Jakby to ująć, trochę zwiedzania świata w grze i…tyle.
Podsumowanie
Na początku podsumowania warto byłoby zadać sobie podstawowe pytanie: Czy gra zrobiła na mnie wrażenie? Absolutnie nie. Od momentu rozpoczęcia podchodziłem do produkcji Redfall w sposób obojętny, na zasadzie: “zagram, zobaczę, jak się gra”, bo to moja pierwsza taka gra od dłuższego czasu. Głównie w redakcji skupiam się na tematach e-sportowych, ale postanowiłem, że wytestuję grę.
Redfall posiada wady, a jedną z nich jest brak mapy na ekranie w trakcie gry, co jest istotne, aby nie tracić czasu na wchodzenie do ustawień. To samo dotyczy ekwipunku. Miałem rywalizację z postacią i pomimo tego, iż miałem pełny ekwipunek, zabrakło mi go w trakcie, przez co zostałem pokonany i musiałem uznać wyższość przeciwnika.
Do podsumowania można dodać, że czułem się niepewnie poprzez głosy, które słyszałem podczas gry (te otaczające, straszne). Oczywiście, wyciszyłem je sobie, chociaż początkowo dodawały odpowiedniego klimatu, ale później nie były one tak klimatyczne, a wręcz przeciwnie, nudzące.
Czy zagrałbym jeszcze raz w tę produkcję? Nie, raczej nie.